Runika
Ten koncert miałem zapisany w kalendarzu już od dawna. Dziesięciolecie Runiki to coś, czego nie mogłem przegapić. Widziałem ich już raz na żywo i dużo sobie obiecywałem po tym, co się wydarzy w Proximie. I nie zawiodłem się. Już od prób czuło się w powietrzu pewne napięcie, jakąś pozytywną elektryczność. Potem zaczęli schodzić się ludzie i cała sala wypełniła się serdecznymi rozmowami. Potem zgasły światła i zaczęło się. Pierwszy wystąpił Radogost, zespół, który mało znałem, cięzki folkmetalowy klimat, zahaczający co chwilę o muzykę klasyczną, świetny występ. A potem na scenę weszła Runika i się zaczęło. W ich koncertach jest coś niesamowitego, tak wielkiej dawki pozytywnej energii, takiego poczucia wspólnoty, tylu uśmiechniętych twarzy nie uświadczysz na codzień. Energia płynęła ze sceny, ale ze zdwojoną siłą na nią wracała. To własnie to poczucie uczestniczenia w czymś wyjątkowym, to coś co dla mnie wyróżnia koncerty Runiki. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będę miał okazję fotografować. Bardzo dziękuję za zaproszenie.

